Śpieszmy się nienawidzić ludzi
Społeczeństwo Audiosfera

Śpieszmy się nienawidzić ludzi

25 kwietnia 2020

Posłuchaj w Audiosferze – czyta Wiktoria Junik


Do reszty już ten świat zwariował… Bo co to za różnica, czy lewak, czy pedał? Do gazu takich, pani Elu, do gazu.



Wyobraźmy sobie prom kosmiczny. Mamy niewielką załogę, płyniemy przez galaktykę, do wykonania jest misja. Niespodziewanie jednak dochodzi do konfliktu! Przestajemy się dogadywać, zmieniają się motywacje, pojawia się wrogość – scenariusz znany z niejednego filmu. W tych lepiej napisanych historiach przymykamy na to oko. Brak tu bowiem logiki; powinniśmy współpracować, odpuścić, zejść na ziemię, miłować bliźniego, bo czyż nie lepiej byłoby żyć w zgodzie?

Nie do końca!

Jak przekonywał Gombrowicz, miłość i nienawiść są dwoma obliczami tego samego. My niejako stanowimy most. Mamy własne problemy, nie zatrzymujemy się nad cudzą perspektywą, bo brak na to czasu (musimy się śpieszyć). Jesteśmy w samonapędzającym się kole, ale zacznijmy od początku.



Dziecko przed schodami
fot. Jukan Tateis

Na początku było słowo



Historia ludzkości sięga ponad 90 tysięcy lat wstecz. W toku ewolucji nasz gatunek sapiens pozostał jedynym z rodzaju homo, a kolejne objęte ochroną gatunki nieustannie znikają z powierzchni Ziemi. Trafiliśmy na szczyt łańcucha pokarmowego. Jesteśmy tu, gdzie jesteśmy, dzięki niezgodzie. Po trupach do celu.

Mimo rozwoju nasz gatunek wciąż nie stroni od konfliktów. De facto posuwamy się coraz dalej w dziedzinie nauki i technologii, lecz drapieżna krew przodków nadal w nas płynie. W niektórych krajach muzułmańskich wciąż zdarzają się przypadki ukamienowania kobiet za cudzołóstwo, w części krajów Azji i Afryki kontakty homoseksualne są karalne, a syryjski autorytaryzm trwa w najlepsze. Oczywiście może wydać się to prymitywne, odległe i nas nie obchodzić. My nie jesteśmy jak oni, my przecież jesteśmy cywilizowani.

Tu zaczynają się schody.

Postać w kapturze z racą
Fot. Warren Wong

Orzeł czy reszta



Z jednej strony niech będzie młody mężczyzna dumny z bycia Polakiem. Nie robimy tego dla siebie ani dla pieniędzy. Nie akceptujemy propagowania lewactwa, musimy brać sprawy w swoje ręce – mówi, po czym wychodzi na ulice, pluje czarnoskóremu człowiekowi w twarz i odpala racę. Robimy to dla Polski.

Tymczasem po drugiej stronie młoda kobieta. Tych wszystkich prawaków powinno się wybić, mózgi wam wyprali propagandą, obrońcy banków kleru. Dumna ze swoich słów dorzuca: zgińcie i przepadnijcie! Moja racja jest najmojsza, myśli sobie.

Jeśli to oznacza bycie lepszym, wystarczy rzucić monetą, by wybrać stronę.

Kto nie życzył komuś najgorszego, niech pierwszy rzuci kamieniem – byle nie w kobietę.



Starsza kobieta myjąca okno
Fot. Andrea Piacquadio

W czasach zarazy



Pani Ela jest miłą babunią spod klatki numer siedem. Wdowa, mieszka sama w PRL-owskim mieszkaniu. To se radia posłucha, to zakupy zrobi, z sąsiadem pogada, do wnuczka zadzwoni. Nic więcej do szczęścia nie trzeba. Przeżyła stan wojenny. Nie nadąża już za nowinkami technologicznymi lub zmianami klimatycznymi, dla niej to czarna magia.

Do generacji baby boomers należą osoby urodzone w okresie wyżu demograficznego po II wojnie światowej. Innymi słowy, są to osoby urodzone w latach 1946-1964. Naszą babunię z pewnością do tej grupy możemy zaliczyć. Gdyby, nie daj Boże, na świecie wybuchła pandemia śmiertelnego wirusa, na który narażone są osoby starsze, usłyszelibyśmy określenie boomer remover. Czym tu się jednak przejmować? Uratowałby system emerytalny.



Chłopak w barwach LGBT
fot. Christian Sterk

Bóg Cię nie kocha



Na ławie oskarżonych Krzysztof B.

Był dobrze ułożonym, małomiasteczkowym chłopakiem. Każdy z nas zna kogoś takiego. Potulny jak baranek, od dziecka marzył, aby zostać weterynarzem. Kochał swą rodzinę, a rodzina kochała jego, żyli godnie, według chrześcijańskich wartości, co tydzień chodzili do kościoła. Miał młodszego brata, ale to Krzyś był ulubieńcem wszystkich. Krótko mówiąc, był to Bogu ducha winny chłopak.

Niestety okazał się gejem. Diabli wiedzą, jak do tego doszło, bo ostrzegano przed takimi, może matki wina, bo matka tylko klęła, gdy cioty w telewizji paradowały. Wszyscy byli w szoku, nic nie pomagało – mówił, że chciał być sobą. W gruncie rzeczy nie należał do podziemnej organizacji LGBT i nie balował z szatanem jak Małgorzata z Wolandem. Ale na miłość boską! Jak wybaczyć niewybaczalne? Rodzina i znajomi się od niego odwrócili. Sprawa była jasna: stracili syna. Można powiedzieć, że największym grzechem Krzysztofa była miłość nie do kobiet, a do mężczyzn. Nie mógł się jednak z tym pogodzić, więc pewnego letniego wieczoru wziął linkę, zrobił pętelkę, zacisnął na szyi i tak znalazł się tutaj.

Zapadła cisza. 

– Do piekła – przemawia sędzia.

Cała sala zaczyna bić brawo.



Prędkościomierz: śpieszmy się
Fot. Pexels

Gaz do dechy



Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież Żydem.

Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież komunistą.

Kiedy przyszli po socjaldemokratów, nie protestowałem.
Nie byłem przecież socjaldemokratą.

Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem.
Nie byłem przecież związkowcem.

Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował.
Nikogo już nie było.

Martin Niemöller

Śpieszmy się nienawidzić ludzi, śpieszmy się, bo tak szybko odchodzą.




Dawid Dziurzyński - portret

Dawid Dziurzyński – student pierwszego roku Branding-Reklama-PR na Uniwersytecie SWPS. Obserwator rzeczywistości i sceptyk zarazem. Interesuje się kinematografią (arthouse), okazjonalnie pisze (coś). Miłośnik groteski.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Most Voted
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Jakub

„Miłośnik groteski” – artykuł to w pełni potwierdza.

Nie wiem co pragnąłeś osiągnąć tym artykułem Dawidzie, mam nadzieję, że nie gniewasz się za zwrot na „Ty” – jesteś na pierwszym roku, więc różni nas 5-7 lat, więc myślę, że Pana możemy sobie darować. Jeżeli jednak czujesz się urażony, wybacz – poprawię się.

Stwierdzę z przykrością, ze próbujesz pokazać dwie nienawidzące się (jak twierdzisz) strony, czyli przysłowiowych lewaków i prawicowców jednak tekst moim zdaniem dość jasno określa jakie Ty masz w tym wszystkim zdanie. To twój artykuł, w piśmie, które sam współtworzysz, jednak dość łatwo przyszło Ci podsumowanie tematu, w którym „prawa strona” to człowiek z „bez twarzy” z flarą na zdjęciu, który pluł i szykanował czarnych „za Polskę!”, rodzina i przyjaciele, którzy skreślili homoseksualistę czy wspaniali, zacofani chrześcijanie, którzy nie widzą sensu w zmienianiu czegokolwiek, a to co nowe jest fe, a „strona lewa” to zniszczony środowiskiem samobójca, Pani, która krzyknęła „no tam, gińcie!” oraz skrzywdzeni tytułowi „lewacy, pedały”. Innymi słowy, (prawa) zło, nienawiść, agresja, zamknięcie – (lewa) skrzywdzeni, biedni, prześladowani.

Chciałbym również zaznaczyć masę małych „smaczków”, które zostały wykorzystane, żeby tak myślę, potwierdzić moją tezę :
– Biblia na stronie startowej,
– Człowiek rodem z Marszu Niepodległościowego,
– Historia o Krzysiu B. (dobre, dobre)
– parafrazowanie Biblii „Na początku było słowo…”

Przykro mi to stwierdzić, ale chciałeś osiągnąć, taka jest moja teoria, mały wstrząs u czytelnika, uwypuklić te mroczne strefy, pokazać zło obu stron, jednak obawiam się, że skończyło się na tym, że stanąłeś po jednej ze stron. Szkoda, bo wydaje mi się, że nie tędy droga.

Mimo wszystko życzę Ci wszystkiego dobrego!

Tomasz Wołodźko

Lubię to. Lubię skorzystać z możliwości wpisania komentarza pod tekstem, choć staram się tego nie nadużywać, bo…. Wiem ,że to duża pokusa skreślenia kilku słów i momentalnego poczucia nie całkiem zasłużonego współautorstwa „większej, powyższej całości”. Jednocześnie czuję rozmywającą się odpowiedzialność za to co piszę i czuję jak ona dzieli się nierówno i raczej niesprawiedliwie między autora tekstu podstawowego i wielu komentatorów. Bycie prosumentem jest takie ekscytujące.
To taka specyfika publikacji internetowej, gdzie kolejne komentarze zmieniają ( rozszerzają czasem) możliwości interpretacji tekstu podstawowego. Za to lubię internetowe pisma( oczywiście tylko te, które możliwości komentowania nie wyłączają). Dawid Dziurzyński sprowokował komentarz i zostawił miejsce do komentowania, więc moim zdaniem zrobił wszystko co trzeba a reszta się dzieje….