Magdalena Starmach – studentka 3 roku Dziennikarstwa, na co dzień mijająca nas na korytarzach SWPSu, niegdyś zasmakowała intrygującego studenckiego życia w Danii. Opowie nam o tym, czy warto studiować za granicą, dlaczego nie jest to dla każdego, a także… Dlaczego Polacy mogą uczyć się imprezować od Duńczyków?

Madziu, od razu po zakończeniu liceum zdecydowałaś się rzucić na głęboką wodę i zacząć
nowe życie za granicą. Skąd ten pomysł i dlaczego Dania?
“Pomysł zrodził się z tego, że byłam zniesmaczona swoim liceum. Głównym pomysłodawcą był mój chłopak, który już wcześniej sprawdzał inne kraje, studiowanie za granicą i życie tam. A dlaczego Dania? Studia tam są darmowe, jest ciekawe dofinansowanie dla tamtejszych międzynarodowych studentów. Przynajmniej, było tak na tamten moment.
W Danii spędziłam rok. Przez cały ten okres miałam bardzo dużo kotłujących się myśli, które były zarówno pozytywne, jak i negatywne. Teraz wspominam Danię w samych superlatywach, jednak będąc tam, osaczona takimi czynnikami jak tęsknota czy szok wyprowadzki do innego kraju, no nie było aż tak kolorowo. Teraz wspominam to inaczej…”
Jakie są atuty i największe minusy Danii?
“Z plusów na pewno jest to, że ludzie są zupełnie inni. Było to bardzo widoczne. Nawet jeśli ja nie byłam radosna, nie uśmiechałam się do każdego na ulicy, to obcy ludzie to robili. Słyszałam bardzo dużo opinii, że Duńczycy są zamknięci na nowe znajomości i trzymają się raczej swojego małego grona bliskich. Moim zdaniem łatwo jest dostrzec, że są oni uśmiechnięci i spokojni. Przeżyłam szok wracając do Polski i widząc na dworcu tych smutnych ludzi, od których biła taka negatywna energia.
Plusem jest też bezpieczeństwo. Mieszkaliśmy w Danii na parterze, dosłownie mieliśmy wejście prosto z chodnika. Absolutnie nie przeszkadzało mi to, nie bałam się i nie sądziłam, że mogę za tym naprawdę tęsknić. Często szłam na imprezy z laptopem w plecaku i nie bałam się, że ktoś mi go ukradnie. Tam po prostu czuć to bezpieczeństwo.
Z negatywów – chleb. Naprawdę, wiele Polaków mieszkających za granicą wspomina, że niczego tak im nie brakuje jak polskiego chleba. Utożsamiam się. No i na pewno to zderzenie z inną rzeczywistością. Dotychczas mieszkałam z rodzicami i nie byłam odpowiedzialna za spożywcze zaopatrzenie domu, a tutaj… Pamiętam, gdy poszłam pierwszy raz na zakupy spożywcze i za bochenek chleba przyszło mi zapłacić 18 złotych. Nawet zadzwoniłam do mamy zapytać, czy to na pewno powinno tyle kosztować.”

Skąd powstało stwierdzenie, że w Danii nie da się być biednym studentem?
“Przyjeżdżając do Danii miałam szok, że jest ona drogim krajem. Oczywiście przyjeżdżając tam wszystko sobie przeliczyłam. Jednak abstrahując od tego mogę stwierdzić, że w Danii nie da się być biednym studentem. Tam pracując około 80 godzin w miesiącu, dodatkowo otrzymując stypendium studenckie, mogę stwierdzić, że na tamten moment zarabiałam praktycznie dwukrotność tego, co w mojej późniejszej pracy w Polsce.”
Czy Dania to europejskie “American Dream”?
“Ja pojechałam do Danii od razu po skończeniu liceum. Więc właściwie wyszłam z tego życia szkolnego, ławek, podręczników, w inną rzeczywistość ultra nowoczesności. Szkoła wyglądała jak z typowego amerykańskiego filmu: ogromny budynek, boiska, fontanny, dziedzińce. Totalnie amerykański vibe. Spodobało mi się dorosłe podejście do studenta. Ty jesteś na studiach tylko dla siebie, nikt nie zwraca uwagi na nieobecności czy moje indywidualne zaangażowanie, od którego zależą moje własne sukcesy. Cała odpowiedzialność zależała od moich decyzji. Z takich rzeczy materialnych: to, że każda ławka jest zaopatrzona w przedłużacze, gniazdka. Właściwie cały sufit jest w kablach, z których zwisają gniazdka. Jeśli chodzi o zaliczenia, to na moim kierunku nie było mowy o jakichkolwiek kolokwiach, wszystkie zaliczenia mieliśmy w formie projektów. To też na pewno kwestia specyfiki kierunku.”
Jak mieszkanie za granicą wpływa na psychikę?
“Tak naprawdę cały mój pobyt tam to był jeden wielki kryzys i stąd też mój powrót. Oczywiście spotkałam się z nieprzychylną reakcją otoczenia i komentarzami typu: No co ty, taka szansa, dlaczego wracasz?
Mogę stwierdzić, że przez cały rok pobytu tam nie miałam dnia, w którym pomyślałabym: no, w sumie jest tu fajnie. Dopiero teraz, gdy minął długi czas od powrotu, wspominam jakieś pozytywne rzeczy z Danii. Mam wrażenie, że cały ten mój brak gotowości i tęsknota, bardzo utrudniły mi dobre korzystanie z czasu będąc na miejscu. Czułam taką ogromną pustkę, że jestem bez rodziny i miałam wrażenie, że po prostu utknęłam w Danii bez możliwości powrotu. Teraz patrzę na to zupełnie inaczej, mój mindset obecnie całkowicie się zmienił.”
Po co ludzie wyjeżdżają na studia za granicę?
“Będąc w Danii przeprowadziłam takie badanie wśród znajomych, żeby ustalić po co właściwie ludzie wyjeżdżają ze swojego kraju. I myślę, że na palcach jednej ręki możnaby wyliczyć osoby, które wyjechały, mając w swoim kraju szczęśliwe życie czy “pełne” rodziny. 90% naszych znajomych to były osoby z rozbitych rodzin, z małych miasteczek. Większość ludzi, która tam przyjechała, to były osoby, które chciały uciec od swojego dotychczasowego życia. My z kolei byliśmy zadowoleni ze swojego życia w Polsce, a jednak postanowiliśmy spróbować nowego w Danii.”
A jacy są tamtejsi studenci?
“Polscy studenci mogliby uczyć się od Duńskich co to znaczy pić. Naprawdę. Duńczycy potrafią się bawić. Łączą oni ogromne ilości alkoholu, głównie piwa, z dziką zabawą. W naszym miasteczku była ulica, która w piątki tętniła imprezowym życiem. Najciekawsze było pojawienie się tam na drugi dzień, w sobotę rano. Po całej nocy imprezowania, na tej ulicy wszystko lśniło. Nie było ani śladu po imprezie. Duńczycy bawią się na maxa, gdy impreza się kończy, jest sprzątanie i porządek. Nie miałam tam też problemu, żeby pójść sama do klubu czy wracać sama po nocy, co jest również ważnym aspektem.”

Podsumowując, jak określiłabyś studiowanie za granicą?
“Studia za granicą są super ucieczką. W kontekście poszukiwania czegoś nowego, nowej przygody. Ale też ucieczki po prostu, chęci zbudowania życia od podstaw, na swoich zasadach i decyzjach. Po pierwsze, studia dają nam cel wyjazdu, po drugie, mamy dużą szansę na przebywanie w otoczeniu wielu ludzi i zawarcie nowych znajomości z ludźmi z całego świata. Mogę porównać to trochę do takiego Erasmusa. Jesteśmy studentami w obcym kraju, możemy poznać ekstrawertycznych, otwartych znajomych. Wszyscy mamy ten sam cel: jesteśmy sami w nowym kraju, chcemy poznać kogoś, to idealna okazja na zawarcie przyjaźni. Najwięcej znajomych na moim kierunku było z Polski, Czech, Słowacji, Węgier, Chorwacji, Rumunii. Dania łączy osoby z krajów Wschodu będąc dobrze rozwiniętym, atrakcyjnym miejscem do życia. Dodatkowo mamy ten aspekt właśnie darmowych studiów.”
Oczywiście studia za granicą są niezwykłą przygodą, która może odmienić nas na całe życie. Mamy wiele okazji do zawarcia nowych znajomości, zapoznania się z kulturą obcego kraju i innymi standardami życia. Jakkolwiek, taka wyprawa nie jest dla każdego. Przed podjęciem tak ważnej decyzji warto przeanalizować wszystkie “za” i “przeciw” i wtedy z pełną świadomością podjąć ten życiowy krok, mając na uwadze także swoją osobowość i przywiązanie do obecnego życia i bliskich.
Świat stoi dla nas otworem – wystarczy zrobić krok.
Drodzy studenci, co sądzicie o wyprowadzce lub studiach za granicą? Czy moglibyście
podjąć to ryzyko?
Autorka: Oliwia Krawczyk




