Gambit królowej to miniserial-kronika cudownej dziewczynki z sierocińca, Elizabeth Harmon, która aspiruje do osiągnięcia samego szczytu światowej sceny szachowej. Podejmuje się ona wstąpienia do środowiska zdominowanego przez mężczyzn, walcząc z uzależnieniem, głęboko zakorzenioną traumą emocjonalną i samotnością.
Artykuł zawiera spoilery.
Niewielu powieściopisarzy pisało o talencie – i szaleństwie – tak ostro jak Walter Tevis. Choć Gambit królowej jawi się jako inspirująca historia sportowa, jest to adaptacja powieści pod tym samym tytułem z 1983 roku pióra wspomnianego wyżej amerykańskiego pisarza. Tevis sam był szachistą i także miał problemy z uzależnieniem. Czerpał on inspirację z własnych demonów, aby stworzyć stalową, młodą szachistkę.
„Myślę, że większość ludzi bardzo poważnie podchodzi do gry w szachy, jeśli mają problemy z osobowością… Bałem się dziewczyn, bałem się wielu rzeczy, a szachy były sposobem na… pozbycie się części tego niepokoju, poprzez zastąpienie go czymś względnie bezpiecznym” – wspominał w 1983 roku Walter Tevis, opisując swoje kiełkujące uzależnienie od szachów.
W młodej Beth Harmon autor wykreował postać, która jest wyjątkowo pewna swoich umiejętności, ale ostatecznie używa szachów jako sposobu na ucieczkę od zawiłości prawdziwego życia, tak jak zrobił to młody Walter. Obdarzając Beth chorobą dziecięcą podobną do własnej, która prowadzi do uzależnienia od leków, Tevis wydobył swoje wspomnienia:
Pisanie o niej było oczyszczające. Było trochę bólu – dużo śniłem, pisząc tę część historii.

Problem uzależnienia u Beth ma swoje źródło już w dzieciństwie. W sierocińcu, do którego dziewczynka trafia po śmierci matki, dzieci każdego dnia otrzymują tabletki uspokajające, aby uczynić je bardziej posłusznymi. Przyjaciółka Beth, Jolene, doradziła jej, by brać te o zielonym kolorze przed zaśnięciem, ponieważ wtedy oddziaływały na zmysły najlepiej. Beth szybko uzależnia się od zielonych pigułek, które skrupulatnie zbiera, by potem łykać je garściami po nocach.
„Sielanka” trwa, kiedy to zostaje uchwalone prawo zabraniające podawania dzieciom takich medykamentów. Kiedy tabletki Beth są odbierane, cierpi ona z powodu syndromu odstawienia i nadal zmaga się z uzależnieniem. I chociaż wydaje się, że uzależnienie dziewczyny skończy się na leseferystycznym podejściu, które pozwoliło sierocińcom na odurzanie swoich podopiecznych, pojawiają się one ponownie kilka lat później. Przybrana matka Beth zażywa lek na receptę, który nazywa „lekiem uspokajającym”, aby móc radzić sobie ze stresami wynikającymi z niespełnionych marzeń i rozpadu małżeństwa. Beth szybko zaczyna hurtowo wybierać pigułki, by zachować je dla siebie i natychmiast pogrąża ją to z powrotem w nałogu. To nadużywanie substancji podąża za nią w dorosłość, gdzie rozszerza swój zakres o inne narkotyki i alkohol.
W serialu pigułki są fikcyjnym lekiem nazywanym Xanzolam. Jednak, jak podaje Men’s Health, Xanzolam ma wiele uderzających podobieństw do chlordiazepoksydu, czyli benzodiazepiny sprzedawanej jako Librium. Stał się niezwykle popularny w latach sześćdziesiątych XX wieku, kiedy to był powszechnie przepisywany jako lek na lęk, bezsenność i objawy odstawienia. To powszechne użycie osiągnęło punkt kulminacyjny w połowie lat siedemdziesiątych, kiedy Drug Enforcement Administration wprowadziło surowsze przepisy dla Librium ze względu na zbyt dużą liczbę recept i duże prawdopodobieństwo nadużyć. Te wczesne środki uspokajające były podobno szeroko sprzedawane młodym kobietom i gospodyniom domowym, które były fizycznie zdrowe, ale prawdopodobnie z powodu poczucia niezadowolenia ze swojej pozycji w Ameryce w połowie XX wieku, nie radziły sobie psychicznie. Zamiast wspierać je w zabezpieczaniu niezależności finansowej lub rozwijaniu karier na wysokim poziomie poza domem, lekarze oferowali im zamiast tego kolejne butelki sedacji.

Uzależnienie od narkotyków czy szeroko pojmowanych medykamentów nie jest nowym motywem dla twórców w branży filmowej. Jednak przypadek Beth Harmon w “Gambicie królowej” jest przedstawiony inaczej niż u jej ekranowych „rówieśników” w niemniej skomplikowanych historiach. Jest to problematyka dość często poruszana, gdyż w USA jawi się to jako poważny problem społeczny. Całe pokolenia Amerykanów zmagają się z uzależnieniami, których narastanie „wspiera” szeroki dostęp do środków farmakologicznych. Rujnuje to nie tylko życie jednostki, ale też jej rodziny i bliskich.
Część błyskotliwości “Gambitu królowej” polega na tym, że Tevis potrafi sprawić, by szachy wydawały się równie ekscytujące jak wyścig Formuły 1, chociaż utrzymuje, że jest to najzwyczajniej w świecie odzwierciedlenie prawdziwego życia:
Było więcej emocji związanych z rywalizacją, więcej agresywności trzeszczącej wokół tej głupiej, małej licealnej sali gimnastycznej lub trzeciej klasy hotelowej sali balowej, w której rozgrywane są turnieje szachowe, niż widziałem w jakimkolwiek innym rodzaju aktywności
Szachy w tej kreacji wydają się być onieśmielające, a ich świat seksowny i efektowny. Istnieją całe książki i formuły, które gracze zapamiętują. Potrafią oni odtwarzać w głowach całe partie, wizualizując nie tylko jeden czy dwa ruchy do przodu, ale ich dziesiątki. Serial, od razu przeraża widza szkodliwymi skutkami uzależnień, ale także daje świadomość, że nie każdy jest intelektualnie przygotowany do grania w tę grę. Rezultatem jest dość przerażający obraz stresu związanego z rywalizacją w szachach w latach sześćdziesiątych.
Ten serial kreuje świat, w którym w szachy gra grupa zdeterminowanych, błyskotliwych ludzi, którzy również oglądają się za siebie na własne demony. “Gambit królowej” świetnie sobie radzi z wizualizowaniem poczucia porażki, które odczuwa Beth i jej przeciwnicy, gdy przegrywają. Dla nich ta strata jest odbiciem ich własnej intelektualnej niedoskonałości. Ci ludzie uważają się za geniuszy, i oczywiście wielu z nich nimi jest, lecz przegrana zmusza ich do zmierzenia się z własnymi ograniczeniami psychicznymi. Harmon czerpie satysfakcję z pokonywania swoich przeciwników, ale szachy kocha ze względu na ich piękno. Uwielbia szachownicę, ponieważ jest to świat z surowymi i jasno określonymi zasadami, w przeciwieństwie do tego prawdziwego. Leków, narkotyków oraz alkoholu Beth nadużywa, by poradzić sobie z obezwładniającymi uczuciami.
Masz swój dar i masz również cenę, którą musisz za niego zapłacić.
Pan Shaibel do Beth.
To, co widzimy na ekranie, jest uważnym eksplorowaniem tego, co czyni kogoś geniuszem, a co ciekawsze, jak to jest żyć z całym tym talentem. Beth nie jest zaprzęgnięta w stereotypowy, znany nam dzięki jej ekranowym „kuzynom”, system funkcjonowania osoby uzależnionej. A przynajmniej nie przedstawia sobą dramatycznego i emocjonalnie wyeksploatowanego obrazu osoby „na głodzie”, która powoli przeistacza się we własny szkielet osobowościowy oraz wizerunkowy. Ona ten stereotyp powściągliwie łamie.
Przede wszystkim Harmon nie ma wyolbrzymionych w społecznym mniemaniu objawów abstynencyjnych po odstawieniu zielonych pigułek. Bez dygotania, potu, krzyku i przekrwionych, zmęczonych oczu, czyli wstrząsającego spektaklu, którym odbiorca jest karmiony w innych produkcjach. Co wcale nie oznacza, że przedstawiona sytuacja nie jest wstrząsająca. Dziewczyna prezentuje się nienagannie, z elegancją i klasą. Jest zadbana, a jej ciało jest w dobrej kondycji i nie okazuje stygmatów osoby uwięzionej w nałogu, odmawiając posłuszeństwa i domagając się opium. Beth bezproblemowo lawiruje w towarzystwie, jedna sobie ludzi i, jak się finalnie okazuje, ma grono lojalnych przyjaciół. Widoczne w tej strategii jest ukazanie bohaterki jako bardziej ludzkiej i wykazującej pewną roztropność, mimo że Beth to człowiek-emocja, co widać w jej namiętnej i agresywnej grze.
Właśnie z takim obrazem człowieka uzależnionego społeczeństwo potrzebuje konfrontacji, aby uświadomić sobie, że osoba z takimi problemami dość łatwo ukryje się w tłumie. Obserwując popularność serialu można dojść do wniosku, że do takiej konfrontacji na pewno dojdzie.

Przez większą część serii zielone pigułki pozornie pomagały, a nie szkodziły w dążeniu Beth do stania się szachowym arcymistrzem poprzez „oczyszczenie głowy” i umożliwienie jej mapowania całych partii na suficie jej pokoju. Jednak jej uzależnienie nie rodzi się z żalu po tylu stratach, ale raczej z (błędnego) przekonania, że to pigułkom zawdzięcza swój talent, że bez nich nie byłaby nawet w połowie graczem, którym jest. Wierzę, że Beth odmawia rezygnacji ze swojego opium, ponieważ uważa, że bez niego nie byłaby już genialna.
Ale Beth się myli. Dopiero po uporaniu się z depresją oraz nadużywaniem substancji szachistka jest w stanie wyobrazić i zwizualizować sobie partię szachów na suficie bez zielonych pigułek. To dlatego wcześniej nie poszukiwała leczenia w tym kierunku. Nie mężczyźni po drugiej stronie szachownicy, a właśnie sama Beth jest swoim największym wrogiem. Konsekwentnie sabotuje własną karierę, pije dużo przed najważniejszą grą, gromadzi pigułki. Lecz nie zwraca się do leków jako drogi ucieczki, ale raczej traktuje je jako sposób stawienia czoła swoim lękom. Tak początkowo czuje wielu uzależnionych – że kontrolują swoje uzależnienie, a nie na odwrót.

Celem ruchu szachowego, zwanego gambitem królowej, jest poświęcenie pionka, aby przejąć kontrolę nad środkiem szachownicy i żeby w zamian uzyskać lepszą pozycję. Ten wybór ze strony Beth wiąże się bezpośrednio z jej przeszłością, ponieważ gambit jest swego rodzaju zabezpieczeniem, poświęceniem, które jest wcześniej wymagane, aby wygrać ostateczną grę. Każda osoba, która troszczy się o Beth, w tym jej przybrana matka Alma, Harry i Jolene, poświęca się w jakimś stopniu dla niej, a dziewczyna musi uczynić to samo, co wymaga najtrudniejszego – przezwyciężenia uzależnienia. Beth wypaliła się i wpadła w swoistą (w przyszłości nawet i śmiercionośną) spiralę alkoholu i tabletek, kiedy to w tle zapętlał się muzyczny hit „Venus”. Nie jest już w stanie wizjonersko wyobrażać sobie szachownicy, spoglądając w sufit. Po interwencji i wsparciu Jolene, Harmon odnajduje właściwą ścieżkę i podróżuje do Związku Radzieckiego, z zamiarem rewanżu z Borgowem i spełnienia swej życiowej ambicji zostania arcymistrzem.
Po tym, jak szachistka przyznaje swojemu przyjacielowi Towne’owi, że nie sądzi, aby mogła wygrać z Borgowem z trzeźwą głową, ten zbiera dla niej wsparcie. Kiedy dziewczyna się budzi, Towne podaje jej telefon. Wszyscy jej przyjaciele i konkurenci z przeszłości, w tym inny mistrz szachowy Benny Watts i jej pierwszy znaczący przeciwnik Harry Beltik, zaplanowali ruchy, które mogłaby wykonać w oparciu o wszystko, co przeciwnik mógłby spróbować wykorzystać podczas ich ostatniej partii. Bez wsparcia i drużyny stojącej za Beth, ta nie miałaby pewności siebie, by zagrać z Borgowem, a ostatecznie go pokonać, gdy na nowo obudziła się w niej umiejętność do wizjonerskiej gry w szachy we własnym umyśle.

Jako sierota, Beth zanurzyła się w cudownym świecie szachów, który przedstawił jej pan Shaibel, którego można porównać do zastępczej postaci ojca dziewczyny. W finałowej scenie, już jako zwyciężczyni, Harmon siedzi w moskiewskim parku naprzeciw niezwykle podobnego do pierwszego mentora starszego mężczyzny, gotowa do gry poza sferą szachów wyczynowych, co jest oznaką dojrzałości emocjonalnej i chęci otwarcia się na ludzi. Jest to przejaw instynktu opartego wyłącznie na pasji, a nie obsesji. Historia kończy się w tym momencie, doprowadzając narrację Beth i rozwój jej postaci do pełnego, zamkniętego koła. Bohaterka zatacza to koło, jednak widz zostaje pozostawiony z obietnicą, że historia się nie powtórzy, że życie Beth nie będzie już polegać na obijaniu się pomiędzy figurami szachowymi a winem i zielonymi pigułkami.
Gdy Elizabeth Harmon ostatecznie akceptuje nawiązanie zdrowszej relacji ze sportem, w którym się wyróżnia, jest w stanie przynajmniej na chwilę porzucić ból i zrobić pierwszy krok poza swoją strefę komfortu, decydując się na otwarcie jako indywiduum. Pod koniec Gambitu Królowej zostaje uzyskana niemal idealna symetria narracji, ponieważ bez względu na to, gdzie zdecyduje się mieszkać lub podróżować, Beth w końcu zapewniła sobie poczucie domowego komfortu. Po latach odpychania ludzi, by chronić swoją przestrzeń, arcymistrzyni przyjmuje miłość i podziw jako coś, co jest godne przyjęcia. A to samo w sobie wskazuje na drogę do wyzdrowienia i szczęścia, co skutkuje katartycznym zakończeniem spektaklu.
“Gambit królowej” nie obiecuje przedstawienia remedium na lęki istnienia, lecz w optymistycznej oprawie daje pewne tropy odnośnie tego, jak sięgnąć po pomocną dłoń. Piękno przekazu polega na starannym pokazaniu pokonywania własnych demonów przez bohaterkę, bez moralizowania widza. Istnieje potrzeba, by przedstawiać społeczeństwu pokonywanie uzależnień w sposób humanizowany. Bez upokarzania i purytańskich „wynagrodzeń”, którymi zazwyczaj takie fabuły się cechują. Myślę, że fundamentalnie historia udowadnia, że nie da się zostać mistrzem świata, wygrać meczu w jakimkolwiek sporcie, zbudować znaczącej firmy , dokonać czegoś niezwykłego, ani uratować samego siebie bez lojalnego zespołu za plecami. Trafnie podsumowuje to w serialu wzmianka o tym, dlaczego Rosjanie w szachach święcą triumfy. Ich mistrzostwo wynika z tego, że grają nie indywidualnie, ale niczym jedna drużyna.

Milena Debrovner – studentka Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej na Uniwersytecie SWPS. Marzycielka, jednak z realistycznym punktem widzenia. Muzycznie zaginęła w latach 80. Miłośniczka kina, teatru, opery oraz wszelkich fantazyjnych, jak i tych autentycznych historii. Uwielbia to, jaki kociołek różnorodności tworzą ludzie i ich kultury. Motto: „Miłość i pokój mogą uratować świat”.