Jaka była twoja droga na grafikę, kiedy ją skończyłeś i czym obecnie się zajmujesz?
W 2023 roku skończyłem licencjat z grafiki na SWPS-ie, a obecnie zajmuje się samym, czym w trakcie nich, czyli szeroko pojętym projektowaniem graficznym. Proces krystalizacji tego, co chciałbym robić, miał miejsce gdzieś w czasie kończenia studiów licencjackich. Wtedy skupiłem się już wyłącznie na dziedzinie UX/ UI. Jest to pokrótce projektowanie interfejsów webowych i aplikacji.
UX – user experience – jest teoretycznym, badawczym podejściem do doświadczeń użytkownika. Opiera się na kognitywistyce i naukach społecznych oraz interakcji człowiek – komputer. UI, czyli user interface jest to ubieranie tych faktów zastanych przez UX do stanu wizualnego. Wracając do pytania, ja już podczas studiów złapałem bardzo fajne praktyki, a wkrótce pracę, gdzie mogłem rozwijać się w wielu dziedzinach. Interesowały mnie wszelkiego rodzaju animacje, 3D, branding, a także tworzenie filmów oraz zdjęć, no i przede wszystkim właśnie UX/UI.
Opowiedz mi trochę o swojej przygodzie z SWPS-em. Co skłoniło Cię, żeby wybrać akurat tę uczelnię i ten kierunek?
Często w żołnierskich słowach opisuje grafikę na SWPS-ie jako polski Bauhaus. Jest to słynna modernistyczna szkoła projektowa w Niemczech, która powstała w latach 20. XX wieku. Podłożyła ona podstawy pod cały modernizm i to, jak dzisiaj postrzegamy projektowanie zarówno w architekturze, jak i w grafice. Opisuję zazwyczaj to właśnie w ten sposób, ponieważ założenia grafiki są podobne, a chciałbym ją odróżnić od ASP, które z kolei ma opinie, że robi się na nim ładne rzeczy, ale niekoniecznie funkcjonalne.
To był główny czynnik w mojej rekrutacji na studia. Pochodzę z Torunia i nigdy wcześniej nie byłem we Wrocławiu. Moment przeprowadzki był tym pierwszym razem. Pokazuje to, jak bardzo ten charakter studiów był przekonujący do tego, by je zacząć.
Jak dowiedziałeś się o istnieniu Uniwersytetu SWPS?
Miałem już wcześniej świadomość o tym, że SWPS istnieje. Słyszałem o tym, że ktoś ze znajomych studiuje psychologię. Było mi wiadome, że jest to nie tyle “prestiżowa”, co po prostu dobra uczelnia prywatna. Myślałem jeszcze o pójściu do School of Form, która także jest odnogą SWPS-u, ale w tym roku, w którym się rekrutowałem, ta szkoła przeniosła się z Poznania do Warszawy, a ja nie chciałem mieszkać w stolicy.
A sama pasja do grafiki? Skąd się wzięła?
Lubiłem robić rzeczy kreatywne i to się zaczęło już w liceum, gdzie podejmowałem swoje pierwsze kroki w projektowaniu plakatów i prostych brandingów. Samo liceum odegrało dużą rolę, ponieważ było mocno artystyczne. To był jeden pion, a drugi był bezpośrednio powiązany z moim przyjacielem. Razem z nim biegałem z kamerą i robiłem zdjęcia, zaczynając w ten sposób w jakimś stopniu karierę filmową. Jako anegdotę mogę powiedzieć, że oboje byliśmy na mat-fizie i kiedy nasi znajomi z klasy uczyli się do matury, my opuszczaliśmy zajęcia, ponieważ robiliśmy reklamę dla pizzerii.
Tak trzeba żyć. Czy na samych studiach był jakiś przedmiot, który najbardziej utkwił ci w pamięci?
Dobre pytanie, bo tych przedmiotów było dość dużo i jeszcze do tego podobnie się nazywały. Myślę, że na pewno podkreślenia wymaga przedmiot, którego nazwy nie pamiętam, ale prowadziła go Pani Profesor Bodnar. Dotyczył psychologii projektowania, a wyróżniał się charakterem zajęć. Dużo było podawanych przykładów z życia Pani Profesor, ponieważ ona sama poruszała się w obrębie kreowania małych marek. Pokazała nam, jak charakter właściciela czy działalności przekłada się na wyraz medialny. Przy okazji był to też przedmiot angażujący, ponieważ projektowaliśmy reklamy tak, jakbyśmy naprawdę pracowali dla tych marek.
Drugi przedmiot nazywał się „Projektowanie interfejsów i doświadczeń użytkownika”. Był prowadzony przez Pana Profesora Tomasza Szeligowskiego, jednego z moich ulubionych dydaktyków na całej uczelni. Poruszał tematy z życia codziennego, ucząc nas bardziej empirycznie niż teoretycznie, co według mnie jest ważne dla naszego pokolenia.
Jaki projekt zapadł ci najbardziej w pamięć?
Myślę, że mógłbym wymienić pare. Pierwszy zapamiętałem szczególnie, dlatego, że było to krótko po rozpoczęciu wojny w Ukrainie. Przedmiot dotyczył projektowania interfejsów, a my mieliśmy stworzyć produkty, które w jakiś sposób miały pomagać osobom z Ukrainy w ramach ogólnej inicjatywy Help for Ukraine. W grupie wymyśliliśmy, że stworzymy aplikację webową, dzięki, której ludzie z Ukrainy mogą oddawać zwierzęta pod opiekę ludziom w Polsce. Chcieliśmy, żeby niestałość w tamtym czasie nie była dodatkowo pogłębiana przez potrzebę opieki nad ich pupilem. Zarówno osoby z Polski, jak i z Ukrainy, mogły stworzyć swój profil, można było dodać m. in. opis swojego domu, swoje doświadczenie ze zwierzętami oraz to, jaki budżet jest się w stanie przeznaczyć na to zwierzę.
To był jeden projekt, a drugi dotyczył polskich win. Sam przedmiot był prowadzonym przez dra hab. Mariusza Wszołka, czyli z twarzą grafiki, jako kierunku. Mieliśmy prowadzoną współpracę z polskim winiarzem, który działał od strony społeczno- projektowej. Sam proces projektowy wymagał przeprowadzenia wywiadów i badań, iteracji, a finalnie tworzenia etykiet do win.
Duża część takich projektów uczelnianych przechodzi dalej i ma szansę w realnym świecie?
Jak najbardziej są to projekty, które wchodzą w życie. Oczywiście jest pewien odsetek, któremu się to nie udaje z przyczyn losowych i nielosowych. Ja sam miałem w tym trochę pecha. Jeden z projektów został zniweczony przez COVID, ponieważ podmiot, z którym współpracowaliśmy, był bardzo małym biznesem i niestety upadł z powodu pandemii. Z samą winiarnią w ramach projektu, który opisałem, też było dużo trudności. Doszło do tego, że komunikacja była prowadzona z samym drem hab. Mariuszem Wszołkiem, ponieważ doszło do nieprzyjemnych przepychanek.
Ze współprac, które się udały, to mieliśmy stworzyć narzędzia dydaktyczne do nauki wyrażania i nazywania emocji dla dzieci w przedszkolu z ukraińskimi dziećmi, które miały barierę językową i/lub miały problem z zakomunikowaniem swoich emocji.
Komentarz Patrycji Kubatek
“Dobrze wspominam projekt narzędzia dydaktycznego, który pomagał w prawidłowym wyrażaniu i nazywaniu emocji u dzieci z ukraińsko-polskiego przedszkola, posiadających barierę językową i borykających się z właściwym zakomunikowaniem swoich emocji.”
A jak wyglądała twoja praca licencjacka? Projektowy charakter studiów pewnie czyni ją inną od pozostałych.
Oczywiście, mogę nawet powiedzieć, że mój licencjat jest moim ulubionym projektem. Zdziwiło mnie, jak bardzo mi się podobał w kontekście pracy naukowej. Sam pomysł wziął się z mojej potrzeby zmienienia czegoś w moich perfumach – zacząłem rozglądać się po perfumeriach i zwróciłem uwagę na to, że zapachy, które mi się podobały, zupełnie nie korespondowały z flakonem na półce. Dla przykładu, jeśli lubię zapachy tytoniowo-korzenne to spodziewam się ujrzeć na półce coś w brązowym ewentualnie w pomarańczowym kolorze.
Postanowiłem więc zgłębić ten temat, a w wyniku badań i pracy projektowej stworzyłem linię perfum opartą na zjawisku synestezji (łączenia różnych bodźców zmysłowych). W ten sposób powstały perfumy z etykietą w postaci tekstury. Bardzo podobał mi się element researchowy, zwrócono na niego również uwagę podczas mojej obrony. Myślę, że było warto się postarać, bo skończyłem z wyróżnieniem, co było fajną wisienką na torcie.


Takie doświadczenia są bardzo motywujące do dalszej pracy, więc cieszę się dla ciebie, że się jakieś znalazły. Studiowanie grafiki kojarzy mi się z osobami, które klikają w komputer, ale na początku wywiadu porównałeś ten kierunek do ASP, które z kolei przywołuje mi na myśl osoby malujące na płótnie, a w pewnym momencie, opisując swoje studia, mówiłeś również o elementach o psychologii społecznej. Jak więc tak właściwie wyglądają studia graficzne i w którym obszarze jest się rozwijanym?
Słuszna uwaga, ponieważ też wyobrażam sobie ASP jako bardziej prace przed płótnem (choć pewnie się mylę). Zdecydowanie można właśnie w ten sposób to oddzielić. Grafika w wydaniu SWPS-u to „klikanie” i nauki społeczne, a ASP to sztuki piękne, jak sama nazwa tłumaczy. Nie wiem, jak to wygląda na innych uniwersytetach, ale bardzo mi się podobało to, że w moim przypadku w grafice została zawarta duża część teoretyczna. Na początku może się ona okazać dla niektórych rozczarowująca, ponieważ samej grafiki w grafice nie ma aż
tak dużo. Ciekawe jest to, że grafika jako kierunek reklamuje się poprzez hasło ”Uczymy (się) zmiany”.
Nauczono nas na tych studiach, że to, co się kryje za komunikacją w mediach, to jest góra lodowa. Wiedza o komunikacji społecznej jest pod wodą, a na powierzchni jest tylko i wyłącznie część graficzna. Pokazano nam, jak ważne jest projektowanie odpowiedzialne społecznie. Wymaga wiedzy badawczej z zakresu psychologii, kognitywistyki i socjologii. Sama grafika jest efektem finalnym, który oczywiście też trzeba umieć zrobić, aby całość działała w ramach komunikatu.
Patrząc z perspektywy absolwenta uważasz, że to, czym się wtedy reklamował kierunek w ramach swojej promocji, rzeczywiście zostało spełnione?
Co ciekawe, bardziej kojarzę aktualne kampanie reklamowe, niż tą z tego roku, w którym się rekrutowałem. Może to nawet lepiej, bo jako osoba, która ma już wgląd w filozofię grafiki, mogę ocenić, jak to wygląda na obecnie. Myślę, że w znacznym stopniu, tak. Dobrze im to wychodzi, a sama grafika reklamuje się w błyskotliwy, trochę słowotwórczy sposób. Wiemy, że to jest słuszne, ponieważ mamy filozofię projektowania, która wywodzi się z konstruktywizmu społecznego. Nie musimy studiowania grafiki reklamować jako niezapomnianego doświadczenia, w którego trakcie nauczysz się nie wiadomo czego i poznasz super ludzi. Nie robimy tego w ten sposób. Nasz jest bardziej figlarny, zmuszający do refleksji – w stronę hasła „wierzymy w inteligencję naszych odbiorców”.

Istnieje opinia, że tak naprawdę zawodu uczysz się dopiero w pracy, a nie przez studia. Czujesz się przygotowany przez SWPS do tego, co wykonujesz?
Ciężko jest mi się wypowiedzieć, ponieważ ja już przyszedłem z doświadczeniem, które dodatkowo udało mi się wzbogacić przez praktyki. Aby zrealizować swoje, znalazłem studio we własnym zakresie, a nie przez program praktyk dostępny na uczelni. To, co wyniosłem z tych studiów to sposób myślenia i uważam, że jest to ważniejsze od wszystkiego innego, co mógłbym wymienić. Ten sposób myślenia jest absolutnie wyjątkowy, ale też problematyczny. Nasza branża zawsze była i nadal jest trochę niedojrzała. Jest to marketing oparty na korzyściach, chwilowy, bezrefleksyjny, niejednokrotnie trochę idiotyczny. Natomiast my, mając wiedzę z grafiki [kierunku], wiemy, że nasze podejście jest słuszne względem nauk społecznych. Problem tkwi w tym, że jest zbyt dobre do złego rynku.
Podobne opinie słyszę od swoich znajomych, z którymi razem się frustruje nad tym, że fajnie, że jesteśmy tego świadomi, ale rynek działa nieco inaczej. Nie chodzi mi o to, żeby nakreślić wadliwość tego kierunku, wręcz przeciwnie. Nasi klienci chcą sprzedać produkt i na nim zarobić, a nie doświadczenie i misję dlaczego w ogóle to robią. Do zespołu, w którym pracowałem, udało mi się zaciągnąć koleżankę i wtedy było widać jak na dłoni, że lepiej się dogadywaliśmy pod względem filozofii projektowanie niż z ludźmi z zespołu w kontekście tego, jak myślimy o komunikacji. Niemniej wszyscy w zespole po równo narzekali na klientów (śmiech).
Co do samego przygotowania do zawodu, to na przykład w kontekście praktyk są nawiązane współprace pomiędzy SWPS-em a niektórymi podmiotami. Z tego, co słyszałem, dość dużo było niepowodzeń z tym związanych. Były rzeczy nie do końca egzekwowane, a czasem po naszej stronie ktoś się notorycznie nie zjawiał lub wykonywał po prostu od niechcenia złą robotę. Tak po ludzku wkurzało mnie to, jak niektórzy po macoszemu do tego podchodzili. Część osób nawet zaliczyła na krzywo. To znowu są czynniki trochę niezależne od uczelni, co sprowadza mnie do tego, że myślę, że jeżeli komuś się chce, to się postara.
Totalnie się z tobą zgadzam w kwestii sposobu myślenia. Mam specjalizacje brandingową i w wielu aspektach pojawia się ten temat, że Polska ma na tym polu jeszcze dużo pracy do przepracowania. Chciałabym pogłębić z tobą jeszcze bardziej ten temat. Jak dokładnie opisałbyś sposób myślenia studentów SWPS-u?
Naszą wiedzę i podejście można fajnie oprzeć na słynnym prof. dr hab. Michaelu Fleischerze, który jest flagową postacią naszej uczelni i naprawdę niesamowitym człowiekiem. Prowadzi słynny wykład na początku pierwszego roku, na którym przez całe zajęcia jest dyskusja na temat tego, czy krzesło istnieje, czy nie (rys. 2.). Nie będę zdradzał wniosku dla potencjalnego odbiorcy, ale zasadniczo polega to na dekonstrukcji rzeczywistości i negocjacji znaczeń –czyli właśnie komunikacji. Najpierw, żeby był konstruktywizm, musi być “dekonstruktywizm”, czyli kwestionowanie rzeczywistości przy jednoczesnym przyglądaniu jej się jako obserwator. W tym sposobie myślenia jest jeszcze ta błyskotliwość, o której wspomniałem wcześniej. Idea oparta na tym, żeby nie sprzedać produkt, a wartość i doświadczenie, która za nim idzie, a także skłonić do odniesienia tego do własnego nadawania znaczeń.

Wspomniałeś o tym, że z twoją koleżanką, która również studiowała na SWPS-ie, dużo łatwiej ci się pracowało właśnie z powodu sposobu myślenia, który dzieliliście. Mógłbyś podać przykład takiej sytuacji?
Mogę przytoczyć przykład, kiedy razem z nią wybrałem się na inny kierunek też związany z komunikacją wizualną. Na jednych zajęciach mieliśmy stworzyć strategię marki, którą sami wymyślimy. Trochę dla żartów wybraliśmy firmę produkującą prezerwatywy. W ramach burzy mózgów z naszym zespołem próbowaliśmy wytworzyć strategię komunikowania. W trakcie wywołała się dyskusja, podczas której doskonale było widać, jak ja i moja koleżanka, czyli osoby ze sposobem myślenia SWPS-u, postrzegają ten problem, a jak osoba, która nie poznała tego sposobu. Dużo było frustracji z mojej strony, ponieważ bardzo się zaangażowałem w dyskusję, ale po zajęciach moja koleżanka powiedziała, że też czuła to samo co ja, tylko po prostu nie chciała w tym uczestniczyć.
Podobne historie pojawiły się w moich poprzednich wywiadach, kiedy to były przytaczane historie, w których z kolei osoby, które przyszły na naszą uczelnię na studia magisterskie, musiały się tego nauczyć, co trochę spowalniało tempo zajęć. Dla tych dziewczyn był to największy minus tej kontynuacji. Czy ty też tak to widzisz?
Też słyszałam o tych głosach, ale w moim przypadku to niezadowolenie wynika z czegoś innego. Według mnie zabrakło egzekwowania wiedzy i zdolności. W sytuacjach, w których mój świetny zespół projektowy przygotowywał naprawdę dopracowane projekty, byliśmy oceniani podobnie jak “pasażerowie na gapę” z naszego rocznika. Pozbawiało mnie to energii, bo widziałem, że moje zaangażowanie nie było doceniane, przynajmniej na poziomie ocen. Tu mogę wrócić do mojego licencjatu, który został wyróżniony i który rozliczył mnie z mojego niezadowolenia z ocen na studiach. Tak jak piątkę może dostać każdy, tak z wyróżnieniem nie jest tak łatwo.
Teraz, na studiach magisterskich jestem w lustrzanej sytuacji do tej, którą ty przedstawiłaś. To z kolei wiąże się z tym, że od pierwszego semestru magistra jestem na dziekance. Aktualnie planuję przeprowadzkę do Warszawy na inny przedmiot.
Jestem dosyć ciekawska, więc muszę dopytać. Na początku naszej rozmowy mówiłeś, że nie chciałbyś mieszkać w Warszawie, co się zmieniło i jakie to są dokładnie plany?
Słusznie zauważyłaś, a to też dotyczy tego, co się dzieje po studiach. Jeżeli w trakcie ich trwania nie utworzyło się silnych relacji, to w momencie, w którym się kończy studia, ciężko jest z życiem towarzyskim. Myślę, że jest to kwestia tego nieszczęśliwego rocznika covidowego, bo wiem od osób z innych uczelni, że też mają podobne doświadczenia. Najważniejszy rok, na którym się poznajemy, był tak naprawdę wyjęty z naszego życia.
Teraz pojawił się mi w głowie pomysł przeprowadzki do Warszawy, gdzie postanowiłem wybrać się na architekturę przestrzeni informacyjnych. To byłby kierunek magisterski, ale dodatkowo postanowiłem zapisać się na licencjat z kognitywistyki. Być może nie dźwignę tego wszystkiego razem, ale motywacją było również poznanie nowych ludzi, którzy mogą mieć podobny sposób myślenia do mojego.
A co z pracą w studio? Zdecydujesz się na formę zdalną?
Praca zdalna była dużym czynnikiem, dla którego się z rozstałem ze studio. Mimo że jestem bardziej introwertyczną osobą, to kontakt ludzki jest mi potrzebny. Teraz również jestem w takim okresie, że stwierdziłem, że zrobię sobie małe wakacje, aby nie wypalić się tak szybko.
Bardzo ciekawy jest temat wypalenia wśród zawodów artystycznych. Często, gdy słyszymy, że ktoś w tym pracuje, to zazdrościmy, ponieważ myślimy, że żyje swoją pasją. Niestety wypalenie się w takiej pracy jest równie możliwe, jak wypalenie się w korporacji, tylko może jeszcze trochę gorsze, ponieważ tracisz nie tylko chęć do pracy, ale również do robienia tego, co sprawia ci największą radość.
To jest gigantyczny problem, a ja dokładnie coś takiego miałem. Dopóki zaczynałem pracę w tym, co lubię, to byłem w stanie poświęcić również swój czas, tłumacząc, że będzie to do portfolio, lub po prostu dla doświadczenia. Mówiłem, że robię to, co kocham i jeszcze mi za
to płacą, ale za tym kryła się praca w weekendy, łapanie dodatkowych zleceń no i oczywiście studia, co sprawiało, że moje życie było naprawdę przepełnione i czułem zmęczenie. Patrząc na to z obecnej perspektywy, dalej uważam, że fajnie jest robić to, co się lubi, ale praca to jest jednak praca i nie powinno się nią zajmować weekendów, czy godzin poza nią.
Mając tę całą ścieżkę ze sobą, jakie rady dałbyś komuś, kto dopiero ją zaczyna?
Na pewno, aby pogłębiał aspekt społeczny, bo to może nie wrócić. Nie chodzi mi tu o imprezy, ale przede wszystkim po prostu o relacje przyjacielskie. Wierzę w to, że jeżeli już ktoś wybiera grafikę, to robi to w zgodzie z samym sobą i tu nie powinno być problemu, a do zadbania właśnie pozostaje aspekt społeczny. Radziłbym też, żeby zacząć jak najwcześniej pisać licencjat i znaleźć temat, który będzie Cię pasjonował, ponieważ później, mimo że będziesz siedział/a od rana do nocy, to będziesz to robił/a to z przyjemnością.
Wywiad przeprowadziła Małgorzata Kujawa z Janem Garsteckim, absolwentem z 2023 roku na kierunku Grafika na Uniwersytecie SWPS we Wrocławiu. Obecnie działa w dziedzinie UX/UI i szuka dalszych wyzwań w świecie nauki, odkrywając nowe kierunki studiów.




