Syntezator, anime i Fortnite, czyli przepis na sukces.
NOWOŚĆ Muzyka Rozrywka

Syntezator, anime i Fortnite, czyli przepis na sukces.

6 lutego 2025

Vocaloid. Część z was mogła już kiedyś o tym słyszeć, inni, tak jak ja do niedawna, mogą absolutnie nie wiedzieć co to i do czego służy. A jest to syntezator wokali stworzony przez Yamahę. Tylko tyle i aż tyle. Niemniej jednak okazuje się, że jest to element tworzący bardzo ciekawy odłam muzyki, czyli wirtualnych artystów.

Jak wspominałem do niedawna nie miałem zielonego pojęcia o istnieniu vocaloida, ani o wirtualnych personach wykreowanych dzięki syntezowanym głosom. Wydaje mi się to też poniekąd dziwne. W końcu ludzie nie tylko lubią artystów za brzmienie, ale również za ich osobowość i (najwidoczniej to nie aż tak oczywiste) za to, że istnieją i sami tworzą swoje dzieła. Natomiast wirtualni artyści nie istnieją i nie mają własnego głosu. Do tego często syntezowany wokal jest podkładany pod postać w stylu anime. Dla mnie spoko. Ale jestem w stanie się zgodzić, że jest to w jakiś sposób dziwne.

A skoro jest to dziwne to oczywiście pochodzi z Japonii. Ciekawe, choć czasami ciężkie do zrozumienia, trendy i wynalazki często lubią stamtąd pochodzić. I co jeszcze lepsze, te Vocaloidy potrafią wciągnąć. Nasi wirtualni artyści mają nawet własne koncerty, na które przychodzi mnóstwo osób i ciężko to odróżnić od zwykłych koncertów. No z tą różnicą, że na scenie jest animacja, nie człowiek.

Dlaczego natomiast postanowiłem o tym napisać?

Otóż w połowie stycznia nastąpił wybuch zainteresowania wokół jednej z wirtualnych piosenkarek, Hatsune Miku. Oczywiście nie w skali nowego albumu Travisa czy Kendricka, niemniej jednak Miku w internecie znajduje się teraz wszędzie. Nie jest to nowa postać, na scenie funkcjonuje od 2007 roku, a jej popularność na dzień obecny nie była już największa. 

I tu wchodzi Fortnite. Nasza ulubiona i znienawidzona jednocześnie gra, która zbiera znane persony jak Pokemony i wrzuca jej do gry jako grywalne skiny. Tak też się stało z Hatsune Miku, która z miejsca stała się memem. Przez emotki w grze, jej utwory Miku oraz M@GICAL CURE! LOVE SHOT! (ciekawy tytuł swoją drogą), żyją aktualnie rent free w mojej głowie. Jest to na swój sposób niesamowite. Ilość treści w internecie z udziałem Miku jest potężna, do mnie trafia tego mnóstwo. Ciekawe sytuacje w Fortnite, animacje z Miku, czy po prostu jej piosenki.

Taka głupota jak właśnie skin Miku pokazuje nam coś jeszcze. Konkretniej, skąd się bierze tylu artystów chętnych do współpracy z Epic Games? Z ciekawości zajrzałem na Google Trends, wpisałem hasło Hatsune Miku i spojrzałem na wykresy. W dniu premiery skina, tj. 14 stycznia, ilość zapytań dotyczących naszej wirtualnej piosenkarki była około 7 razy wyższa niż w listopadzie. Po 3 tygodniach zainteresowanie postacią jest dalej 2-krotnie większe niż było. Nie dziwne więc, że tak wielkie postacie jak Travis Scott, Eminem, Snoop Dogg czy nawet zmarły Juice Wrld, pojawiają się w grze. Łatwo stwierdzić, że pomijamy trochę fakt, jak mocny wpływ, zwłaszcza na młodych odbiorców, mają eventy i skiny w grach komputerowych. Być może u większych marek nie widać tak wielkich skoków. Natomiast niewątpliwie korzystają na tym jeszcze lepiej – procentowo może mniejsza górka, ale proporcjonalnie do rozpoznawalności każdy procent to większa ilość ludzi.

Na sam koniec wspomnę jeszcze, że po sukcesie Miku w Fortnite, po piosenkarkę sięgnęła kolejna gra – Rocket League. Jest to dość zabawne, jak dużo może zmienić obecność wyimaginowanej piosenkarki w grze. A teraz zostawiam wam kawałek Miku. Dla tych co znali, żeby mogli sobie przypomnieć piękny utwór z 2016 roku, dla nowych słuchaczy, żeby wam wkręciło się w głowę równie mocno co mi i życzę by nie chciało wyjść. Bo to jest banger.

Autor: Krzysztof Bensari
Zdjęcie: grafika z gry Fortnite