Oki z albumem, Ski Mask z albumem. Mamy czego słuchać.
Jak wypadają nowe wydawnictwa i co warto sprawdzić? Jak zwykle nie zostawię was z tą kwestią samych i omówię pokrótce co ciekawego się wydarzyło w minionym tygodniu.
Oki – ERA47 – 9.5/10

Co tu dużo mówić. Single mi się podobały. Ale szczerze mówiąc, nie wydawało mi się, że ten album będzie czymś nadzwyczajnym.
A jednak.
Oki zaserwował nam 20 utworów (w tym jeden skit z Jeremy Sohanem), które dość rzec, że każdy jest na równym, bardzo wysokim poziomie. Jesteśmy od początku bombardowani wieloma stylami. Jakościowa nawijka, ciekawe melodie, nieoczywiste schematy rymów. Mimo, że niewiele utworów z poprzednich projektów do mnie trafiło, głównie te szybkie, to tutaj nie mogę powiedzieć, bym się źle na którymkolwiek bawił.
Jestem absolutnym fanem tego jak raper zarządza przestrzenią w swoich kawałkach. Adliby, podbitki, harmonie, pogłosy, delaye, wszystko ma swoje miejsce, wszystko jest zawsze wtedy, kiedy ma być i tam, gdzie ma być. W połączeniu z charakterystycznym masywnym, lecz dynamicznym mixem wokali, jego tracki jawią się jakby były dopracowywane do perfekcji w każdym pojedynczym szczególe. Podobne odczucia miałem ostatni raz na Utopii Travisa Scotta.
Rozgadywać się o każdym utworze nie ma sensu, za dużo by to zajęło. Natomiast o kilku z nich muszę w tym miejscu wspomnieć.
Tak jak mówiłem wcześniej – album jest bardzo zróżnicowany. Dostajemy z jednej strony bangera jakim jest AGENT47, a z drugiej dostajemy JESTEŚMY ZA MŁODZI z Oskarem83, które jest nostalgiczne i wprowadza świetny klimat (refren inspirowany A$AP Rockym jest cudowny) i jednocześnie daje chwilę odpoczynku od mocnych uderzeń instrumentali. Dostajemy również ILE LAT z Soblem, utwór spokojny z elektryzującym refrenem, a kilka pozycji dalej jest WRAK z równie elektryzującym refrenem, ale nastrojem obróconym o 180 stopni, w ciemnym bicie opartym na gitarze. I bardzo mi się te kontrasty podobają.
Niemniej faworytów dwudziestu być nie może. Zdecydowanie najbardziej do mnie trafiło ŻYCIE TO ZA MAŁO, które ilustruje trochę drogę Okiego, trochę jego przemyślenia na temat tego, gdzie się znalazł i jakich ludzi ma wokół siebie. Wszystko opakował w mnogie zmiany flow, dzięki którym energia całego utworu rośnie z każdą chwilą. Bardzo mi się też podobał przesterowany wokal między zwrotkami.
Śmiało można powiedzieć, że projekt jakim jest ERA47 jest projektem kompletnym. Doczepić się mogę tak naprawdę tylko do gościnek – zwrotka Igiego nie ma nic godnego zapamiętania, flow Blakiego jest nudne i bez charakteru, ratuje go fakt, że sam kawałek ma ciekawą historię do opowiedzenia. Kuban też się nie popisał, natomiast mam do niego spory sentyment i nie uważam jego wkładu za słaby.
Pytanie pozostaje jedno. Jaki kierunek Oki obierze dalej? Scenę brzmieniem wyprzedził więc jaki jest kolejny cel?
NAJLEPSZE KAWAŁKI: AGENT47, SPRZEDAŁEM SIĘ, ŻYCIE TO ZA MAŁO, JESTEŚMY ZA MŁODZI, PUK PUK PUK
Ski Mask The Slump God – 11th Dimension – 4/10

Czekałem na ten powrót dłuższy czas. Nie zawiodłem się, ale nie zaskoczyłem się również. Jest to Ski Mask w swoim naturalnym środowisku, w szybkich agresywnych wersach, w ciężkim brzmieniu charakterystycznym dla jego twórczości. Niestety album jest długi, a wyróżniających się momentów jest niewiele.
Album w całości przesłuchałem kilka razy, słuchało mi się go przyjemnie, nie miałem momentów, w których zwyczajnie brzmiało coś źle. Ski Mask jak zwykle popisał się swoim kunsztem w układaniu energicznych, surowych linijek i starannym podejściem do rymowania na wielu poziomach. Jednak mimo tego, że robi swoje na wysokim poziomie, najbardziej mnie chwyciły utwory, które nie były tym, co stało się znakiem rozpoznawczym artysty. Shibuya na rage’owym instrumentalu wwiercającym się w uszy, z prostą melodią i jakby ospałym głosem, niejednokrotnie dała mi możliwość odpłynąć na chwilę od świata. I nie dziwi mnie to, że była głównym singlem. Równie kojąco działa na mnie WDYM, z ładnym śpiewanym refrenem i dynamizującymi całość zwrotkami.
Tak naprawdę jedyny kawałek, który wkradł się szturmem w moją głowę i był typowym Ski Maskiem, jest Wake Up! z Juice WRLDem. Każdy fan zmarłego rapera z Chicago chciał więcej jego utworów ze Skim Maskiem i on im to przyniósł, track z ich wspólnego niedoszłego albumu. I jest on świetny głównie przez wzgląd na chemię, jaka panowała w tym duecie.
Porównując z poprzednim albumem, nowe wydawnictwo ma jedną kluczową słabość. Długość. Stokeley był krótki, trwał ledwo ponad pół godziny. Zostawiał wielki niedosyt. Tutaj nie tyle jest przesyt formą Ski Maska, co po prostu większość albumu się zlewa. Każdy kawałek z osobna jest dobry, ale wydaje mi się, że lepiej wyselekcjonowana tracklista znacznie lepiej by się sprawdziła w tym albumie.
Czy będę słuchał tego projektu? Na pewno. Myślę, że nawet po 10. czy 15. przesłuchaniu wyklarują mi się konkretniejsze obrazy danych utworów i zmienię zdanie, zauważę perełkę w którymś kawałku. Na razie jednak definitywnie nie jest to nic, co wpływa na moje życie.
Najlepsze utwory: Wake Up!, WDYM, Shibuya
SZYBKI PRZEGLĄD SINGLI
BIA – Lights Out (feat. JID)
Melodyczny utwór, trochę podnoszący na duchu. BIA otwiera przyjemnym refrenem, w zwrotce pokazuje swoje umiejętności rapowe, natomiast całość dopełnia JID, o którym starczy powiedzieć, że nie raz będę wspominał z podziwem.
G-Eazy – Anxiety
Młody Gerald nie odchodzi od śpiewu, który w obecnej formie się pojawił na albumie Everything’s Strange Here. Połączył go jednak z typowym dla niego nie za szybkim, opanowanym rapem. Ja to kupuję.
Białas – GODZILLA FREAKSTYLE
Brakowało mi energicznego Białasa na agresywnym bicie. Dalej trochę żyję przeszłością jego muzyki i cieszę się, że dostałem coś, co chociaż trochę przypomina tamte czasy. Mam nadzieję tylko, że POLONN nie będzie kolejną wpadką jak NEWCOMMER.
Moneybagg Yo – Play Da Fool
Prosty, ale wciągający styl Moneybagga potrafi zadowolić. Tu jest nie inaczej, mocny bit świetnie się komponuje z niskim głosem rapera i daje nam porządny, nieprzekombinowany trap.
Token – BUILDING 7
Może i coraz mniej sympatyzuję z muzyką Tokena, ale muszę przyznać, że na przestrzeni lat udało mu się stworzyć własny bezkompromisowy styl, który tylko dojrzewa. Ciężki instrumental i szybkie flow i agresywne wersy – wszystko działa jak powinno.




